Hard as Hell ! Chłopaki zmierzyli się z Piekłem !

Lipiec, jak lipiec to każdy wie że zbliża się najtrudniejszy z górskich szosowych wyścigów – Tatra Road Race. Tym razem wśród setek startujących na dwóch dystansach mieliśmy dwóch przedstawicieli. Na długim dystansie wystartował Paweł Mamcarczyk na na krótkim Mateusz Mrowiec.

Po raz kolejny moje przygotowania przebiegły bez przeszkód, forma jako tako była wiec 2 dni przed startem udalem sie do zakopanego gdzie jeszcze raz spokojnie moglem zrobić rekon praktycznie calej trasy i dokladnie zapamietac każdy zakret na zjezdzie z Ostrysza oraz Butorowego Wierchu. Jako ze był to mój pierwszy start w cyklu organizowanym przez pana Czarka (poznałem osobiście mega miły i pozytywny facet) musiałem zapłacić frycowe ktorym byl start z nierozstawinego sektora nr.4 z racji tego przedemna na starcie ustawilo sie ponad 300 osób i to troszkę skreslalo mnie z walki o top10. Majac świadomość ze po 2 km startu honorowego jest od razu wspinaczka na Salamandre musialem rozsądnie wyprzedzać grono kolarzy aby przecisnąć sie do czołówki ale również zważając na to by nie przesadzić bo podjazd jest naprawdę trudny . Nie do końca plan sie powiódł bo zaczynałem wspinaczkę w okolicach 80 miejsca , na szczyt wjechalem dopiero w 3 grupie co dawalo 49 miejsce . Na 1 zjezdzie zgubiłem bidon i wtedy optymizm zaczął mnie opuszczać ale krecilem mocno dalej , kolejny podjazd no i zjazd , slynny juz zjazd z Ostrysza , jak na mnie pojechałem go mega zachowawczo ale widzac jak jeden chłopak przecina zakret prosto a drugi lezy w rowie obok nie dajac znaku zycia , okazalo sie to
slusznym wyborem. W grupie okolo 30os gdzie dawalem mocne zmiany pokonalismy kilka kolejnych kilometrów aż przyszła ściana Bachledowka na której postanowiłem zaatakować z grupy, na kole usiadl mi tylko jeden chłopak z którym zgarnelismy po izotoniku na lotnym bufecie i dogadujac sie ruszylismy w dalsza pogon juz w 2 i tak po zmianach przez podjazd slodyczki i ostrysz udalo sie nam dojść kolejna grupke skladajaca sie z 9 kolarzy. Znajac dobrze podjazd pod butorowy wierch dalej pracowalem wraz z kolega z którym sie oderwalem wczesniej . Na 500m przed końcem podjazdu postanowilem zaatakowac wiedząc ze to juz ostatnia szansa a przed nami zjazd ktory b.dobrze znam . I tak udalo mi sie oderwać od grupy utrzymując przewagę az do mety .
37 miejsce Open 14 miejsce w kategori hmm, jak na debiut i start z ogona peletonu uwazam to za udany wystep , ale mam tez świadomość ze na tej trasie stac mnie na duzo więcej.
Za rok pierwszy sektor , za rok walka o pierwsza 10 ale nie skupiam sie na tym co bedzie za rok , chce sie cieszyc mega udanym weekendem , kolejnym zdobytym doswiadczeniem oraz tym ze moglem uczestniczyć w tak swietnie organizowanej imprezie przez Czarka Szafranca. Teraz przedemna trochę odpoczynku, mysle ze zasluzonego ale juz za moment zaczynam kolejny etap przygotowan pod tytulem: RoadTrophy a po drodze rowniez MM w Osieku.
Na TRR wracam za rok bo moje serce zostalo zdobyte przez ten wyścig 😉

Powiedział zadowolony Mateusz, a co na to Paweł

To Moja trzecia Tatra ale pierwsza w „piekle” 120km/3200UP. Koncze 58/ponad400 open 35/170 w M3. Uczucia mam mieszane bo to byl dla Mnie jeden z najwazniejszych startow tego sezonu. Nie bede sie rozpisywał co sie dzialo na trasie(kraksy,burza z gradobiciem, wyziebione organizmy). Wyscigu nie ukończyło około 30% zawodników(w tym zwycięzcy z zeszłego roku ale czy wpływ miała na to pogoda?😄) Na plus zaliczam napewno to ze do konca czułem sie dobrze fizycznie na minus kilka błędów taktycznych szczególnie na pierwszych 25km które później były juz nie do nadrobienia… TRR2019 zakończona i życzę temu wyścigowi żeby nie poszedł w kierunku totalnej komercji jak TdP Amatorow. Póki co dla mnie wyścig na bardzo wysokim poziomie. 

Gratulujemy chłopakom dobrego występu !

 

Dodaj komentarz