Krzysiek wygrywa Tour de Powiśle Dąbrowskie ! Pierwsze zwycięstwo Innergy Team stało się faktem !

Gdy chłopaki z sekcji ultra kręcili kolejne kilometry podczas Brevetu, kolarze z INNERGY pojechali do Dąbrowy Tarnowskiej by pościgać się na krótkiej, dynamicznej i płaskiej trasie. Na starcie w ten upalny dzień stanęła ponad setka zawodników, wśród nich Krzysiek Gzowski, Mateusz Mrowiec, Krzysiek Żebro i rzutem na taśmę Wojciech Niewidok. Po bardzo dobrej jeździe i finałowym sprincie, rękę w geście zwycięstwa podniósł Krzysiek Żebro. Było to pierwsze zwycięstwo Krzyśka, a także pierwsze zwycięstwo dla Innergy.

Dla mnie założenie przed wyścigiem było proste. Najpierw utrzymać się w głównej grupie bo to zdecydowanie nie była trasa pode mnie..za płasko i za krótko. Potem pomóc drużynie ile dam radę. Natomiast cel drużynowy – początkowo kontrolować wyścig z dystansu a na ostatnich kilometrach jechać na przodzie peletonu i mieć na wszystko oko. Koniec końców udało się to zrealizować w 100%. Razem z Wojtkiem i Mateuszem zadbaliśmy o to by Krzysiek zaoszczędził jak najwięcej sił na finisz i jednocześnie znalazł się na odpowiedniej pozycji przed kreską. Nic tak nie cieszy jak wspólne – zespołowe zwycięstwo. 

Podsumował wyścig Krzysiek Gzowski. W podobnym tonie wypowiada się również Mateusz

Co moge powiedzieć, przyjechaliśmy tu wygrać i wygralismy, Krzysiek dal popis wychodzac na ostatnim zakrecie, później tylko obserwowalem to sobie spokojnie z tylu i na mete mogłem wpasc z podniesionymi rękami bo wiedziałem ze Krzychu to zrobił. Staralem sie pilnować naszego lidera do samego konca aby w zakret wszedl na jak najlepszej pozycji no i udalo sie. 

Najwięcej pecha miał Wojtek, który na kilkaset metrów przed metą leżał w kraksie.

Na ostatnim zakręcie przed metą, jeden z kolarzy ‚podciął’ mnie podczas wejścia w ten zakręt. Na szczęście, w nie szczęściu skończyło się tylko szlifami i stłuczeniami. Cóż taki to jest sport. Najważniejsze że cel udało się zrealizować.

A jak podsumował zmagania zwycięzca ?

Kurcze, nie wiem co powiedzieć. Jestem szczęśliwy. Bardzo. Nie spodziewałem się że tak to się zakończy. Dziękuję drużynie która była tam gdzie być powinna w kluczowych momentach, mam nadzieję że Wojtek dojdzie szybko do siebie po kraksie. Miałem dwa – trzy momenty zwątpienia , gdy zostałem wypchnięty na pobocze przy dużej prędkości, ale starłem się zachować zimną krew i udało się dojechać. Znaliśmy finałowy kilometr, wiedzieliśmy że było bardzo trudno, kręto i technicznie. Na ostatnim zakręcie przed finałową kreską trzeba było być jak najwyżej, ja obrałem wariant po wewnętrznej, okazało się że był to dobry krok a później już finałowy sprint, na którym już nie dałem się objechać. nikomu. Ponad dwa lata czekałem na swoje pierwsze zwycięstwo, jest to kolejny zastrzyk do ciężkiej pracy, i motywacja na dalszą część sezonu. Dziękuję wszystkim którzy przyczynili się do tego wyniku, rodzinie i kolegom z drużyny. 

 

Dodaj komentarz